Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

wtorek, 3 lipca 2012

Debiutanci

Debiutanci to hit Mike'a Millsa, który miał swoją światową premierę niecałe 2 lata temu. Od tego czasu usilnie próbowałam go odszukać i obejrzeć. Udało mi się to rok temu, a później nie mniej namiętnie go sobie odświeżałam. Świetny scenariusz i wybitna rola Christophera Plummera. W sam raz na wypełnienie pustki po wieczorach gorących od  kibicowania piłkarskim gwiazdom Euro 2012. 
Głównym bohaterem filmu jest Oliver (Ewan McGregor). Nieco zrezygnowany i posmutniały wiedzie  jednak spokojne, wolne od poważniejszych trosk życie. To jednak, uwielbia robić psikusy. W niedługim czasie bohater dowiaduje się, że jego ojciec (Christopher Plummer) jest gejem i poznaje jego beztroskiego kochanka. Kiedy zdąży się już do tego przyzwyczaić i oswoić z myślą, że musiał być przez cały czas bajecznie krótkowzroczny, w szpitalu informują go, że ten jest nieuleczalnie chory. Na poznawanie ojca czasu już nie ma. Gdzieś po drodze trafia na Annę (Melanie Laurent), która zafascynuje go swoją ekscentrycznością i pozwoli odkryć, że życie toczy się dalej. Że w jednym tempie w cieniu ludzi, w zgodzie spacerują ze sobą życie i śmierć, starość i młodość, miłość i osamotnienie. 
Oliver zaprasza widza do prześledzenia swojej słodko-gorzkiej historii, umiejętnie przeplatając wątki przeszłe z teraźniejszymi. Na swoim przykładzie pokaże, że po trzydziestce miłość się przydarza. Świeża i młodzieńcza, ale też wymagająca poświęceń i rozdzielania czasu między ważne i ważniejsze. Zaprosi do dzielenia się z nim naturalnymi dla każdego człowieka uczuciami. Przed każdym odsłoni swoje życie, dokładnie takim, jakie znamy lub z pewnością odnajdziemy.
Debiutanci to bardzo prosty i piękny film o życiu, lecz oczywiście w wersji amerykańskiej. Miłość będzie tutaj nieco przerysowna, bo dziejąca się w mig, a na dodatek po myśli obu stron. Celebrowanie ostatnich chwil życia i odchodzenie nie przypomni do bólu realistycznej śmierci Barbary z 33 scen z życia,  Szumowskiej. Mills postawił na relację z życia w wersji light. Sukces filmu podwoił bezbłędnie dobranymi McGregorem, Plummerem i Laurent. We wszystko da się tutaj uwierzyć i we wszystko można się wczuć. Bardzo dobry.

11 komentarzy:

  1. Wyciągasz (prawie) zawsze filmy, o których wcześniej kompletnie nie słyszałem. Do obejrzenia "Debiutantów" czuję się zachęcony. Tym bardziej, że mam ochotę zobaczyć coś lekkiego w trakcie kolejnego, ciężkiego, upalnego wieczoru. Zainteresowało mnie w Twoim opisie szczególnie jedno stwierdzenie. Miłość w tym filmie ma się dziać po amerykańsku, w mig. Ciekawe. Przypomniałem sobie fajne zdanie z filmu Kolskiego "Historia kina w Popielawach". Wypowiada je bodaj Jerzy Andryszek V, a idzie to tak: "Miłość jest takim wynalazkiem, któremu nie potrzeba miesięcy namysłu". I to jest dopiero rozmach! A na dokładkę - po naszemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi film jakoś nie przypadł do gustu. Ale zawsze dobrze jest poznać odrębną opinię;p. W ogóle nie uwierzyłam w uczucia dwojga 30-latków, a i sam obraz mnie po prostu jakoś nie porwał...

    OdpowiedzUsuń
  3. Film jeszcze przede mną ale dużo dobrego o nim słyszałam. Uwielbiam trójkę tych aktorów więc pod tym względem na pewno się nie zawiodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. film ten "zalega" w folderze na komputerze i jakoś nie miałam okazji go obejrzeć, ale powoli nadrabiam! więc ten - następny w kolejce :) Madzia, piszesz świetne recenzje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotrek, zdanie jest przepiękne! Co nie zmienia jednak faktu, że i w miłości rozum przydałby się najbardziej właśnie na samym początku. Ale wtedy zdecydowanie by to jej ujęło uroku.

    Suzarro! Każdemu się zawsze spodoba co innego, a ten film faktycznie można albo polubić albo nie. Ale Melanie i tak pozostanie prześliczna w nim i ja mogłabym się w nią wpatrywać godzinami :D

    Izo, ja wylałam przy nim tony łez. Właśnie przez to, że jest tak "fajnie" prosty i przez to prawdziwy.

    Kasia! Nadrabiaj! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze się ten film ogląda. W sumie, mimo smętnego przesłania o utraconym czasie i konsekwencjach życia w zakłamaniu przez wiele lat (cierpi nie tylko ojciec, matka, ale i syn, który wyczuwa napięcie i brak prawdziwej miłości/namiętności międz rodzicami, co rzutuje na jego życie uczuciowe w dorosłym życiu), film ma bardzo optymistyczny wydźwięk. Zakochać się i to z wzajemnością, można nie tylko po 30-tce, jak zauważasz, ale i po 60-tce i to w facecie o 20 lat młodszym (nie dowierzam). Miałam wrażenie, często, że oglądam jakąś bajkę, może komiks (Główny bohater jest grafikiem, rysuje komiksy), że to jest takie komiksowe mrugnięcie oka do widza, że wszsytko tak ładnie układa się tylko na papierze - ojciec co prawda umiera, ale z łkającym synem na piersi i z pocałunkiem młodego kochanka na ustach. :) Ale tak jak piszesz, we wszystko, no prawie, wierzymy, bo po prostu brakuje nam takich pogodnych opowieści o gejach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takich prostych i nieprzekombinowanych. Tutaj bycie gejem jest pokazane w "smaczny" i delikatny sposób. Nie widziałam jeszcze tylko jak ta kwestia prezentuje się w filmie "Zupełnie inny weekend", za który planuję się zabrać!

      Usuń
  7. A mnie zanudził na śmierć:) Nieprzekonujący zupełnie, Plummer również miewał lepsze role. Jedynie McGregor mi się podobał, lubię go w takich kreacjach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się on bardzo podobał, jednak miałam momentami wrażenie, że zbytnio się przeciąga. Co ostatecznie uznałam za jego urok :)

      Usuń
    2. Zgadzam się, on po prostu tak ma:)

      Usuń
  8. McGregor <3

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (filmdine.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...