Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

wtorek, 12 marca 2013

Dzień Kobiet

www.jazzsoul.pl
   Dzień kobiet na Dzień Kobiet - najprzyjemniejsze zaskoczenie, jakie mnie tego dnia spotkało! Słynąca z kariery wokalnej Maria Sadowska zaplanowała premierę swojego reżyserskiego debiutu właśnie na 8 marca i skusiła widzów do kina ciekawą historią, która zainspirowana była prawdziwymi wydarzeniami. Choć przed zobaczeniem filmu miałam mnóstwo obaw, rozwiały się one w ciągu kilkunastu pierwszych minut, gdy na ekranie wparowała Katarzyna Kwiatkowska. Nie powiem tutaj jednak, że to western, jak trąbią plakaty. Nie porównam także bohaterki Dnia kobiet do "polskiej Erin Brokovich". To zupełnie bez sensu, bo to tylko zbędne i nie do końca zrozumiałe uproszczenia.
  
 "Ta historia wydarzyła się naprawdę - mówi w "Klubie Trójki" Maria Sadowska - W Polsce jedna kobieta zapoczątkowała serię procesów sądowych, pokazała, że jedna osoba może coś zmienić, dzięki niej prawo pracy zaczęło być przestrzegane."

   Dzień kobiet opowiada historię Haliny Radwan, pracownicy sieci handlowej Motylek. Kobieta właśnie dostała awans i jak to zwykle w Polsce bywa przysporzyła sobie tym samym paru wrogów. Od czasu, gdy zaczęła nową pracę wyraźnie zaczęło być widoczne, że jej koleżanki podzieliły się na obozy. Jedne stanęłyby za Haliną murem, a drugie przyczyniłyby się do strącenia jej ze stołka kierownika sklepu. Nie przejmując się tym jednak, kobieta sumiennie wypełnia obowiązki i darzy swojego przełożonego zaufaniem w kwestii przydzielania zadań. Choć kilkakrotnie przejdzie jej przez myśl, że dane działanie jest niekoleżeńskie, a nawet nieetyczne, nie odważy się postawić. Na domiar złego jeszcze się w draniu zakocha.

K. Kwiatkowska jako H. Radwan (www.wyborcza.pl)
   Do zmiany zdania na temat polityki firmy skłoni Halinę seria bardzo niefortunnych zdarzeń. Nie mogąc znieść już więcej ciężaru odpowiedzialności, druzgocących oskarżeń i wyrzutów sumienia, bohaterka postanawia iść z Motylkiem na wojnę. Problem jednak w tym, że otaczające z początku Halinę przyjaciółki, teraz nie chcą mieć z nią niczego wspólnego.

   Dzień Kobiet jest naprawdę dobrym filmem. Jest niezwykle emocjonalny. Patrząc na zmagania głównej bohaterki stawiamy przed sobą w pewnym momencie pytanie - jakim sposobem ona się jeszcze w ogóle trzyma? Pomimo tego, iż wiemy, że to jedynie filmowa fikcja, porównujemy problemy Haliny ze swoimi. W moim przypadku wypadło to naprawdę blado. Postaci Halinki wprost nie można nie polubić - jest niezwykle prawdziwa w swojej naiwności i nieporadności w kierowaniu zespołem pracowników. Choć doskonale wiemy, że medal ma zawsze dwie strony i Halina nie jest bez winy, żałujemy jej i współczujemy. Gorąco kibicujemy, aby to się wreszcie wszystko skończyło! Katarzyna Kwiatkowska wykonała zatem tytaniczną pracę i w wywiadach sama podkreśla, że wejście w tak dramatyczną rolę pozwoliło jej w końcu oderwać łatkę "naczelnej śmieszki polskiej". W filmie warto zwrócić także uwagę na bezbłędnego Eryka Lubosa w roli szefa Haliny. Jego życiowe creda wprost kładą na łopatki.

   Jako przeciętny widz, nie mam Dniu Kobiet absolutnie nic do zarzucenia, choć nagromadzenie Halinkowych problemów w pewnym momencie wydaje się wprost abstrakcyjne. Jak jednak zauważyłam, ma to i swoje dobre strony. Bynajmniej obraz nie kojarzy mi się jednak z westernem. I po raz któryś pomstuję, z jakiego powodu mówimy znów, że ktoś lub coś jest polskim odpowiednikiem czegoś amerykańskiego! Uproszczenia uproszeniami, a marketing marketingiem, oczywiście. Ja uważam jednak niezmiennie, że polsko-amerykańska skala filmowa nie istnieje. Jest to absolutnie nieporównywalne. Nie te progi, nie ta technika, gra, kompozycja - wszystko inne. Polskie naprawdę nie znaczy złe i potrafi się samo obronić.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...