Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

poniedziałek, 7 maja 2012

Miłość Larsa

 Obejrzeliście już wszystkie filmy, w których Ryan Gosling spaceruje tam i z powrotem w garniturze Armaniego zgrywając przystojnego cwaniaka? Jeśli nie to koniecznie trzeba to nadrobić. A jeżeli macie już dosyć jego idealnej sylwetki, nienagannego ubioru i zniewalającego uśmiechu, który wywołuje lawinę kobiecych ochów i achów to warto zobaczyć Miłość Larsa. Grający tam najgorętszy przystojniak sezonu w niczym tam siebie nie przypomina. Oczywiście nie wyklucza to tego, że jest równie uroczy. Ku uldze panów, uroczy jednak trochę inaczej.


 Miłość Larsa w reżyserii Craiga Gillespiego jest opowieścią o dorastaniu. Nie chodzi jednak bynajmniej o rozbrykanych nastolatków, a o dorosłego mężczyznę, który w wyniku przykrych wydarzeń utknął gdzieś pomiędzy naiwnym okresem dziecięctwa a przerażającą go dorosłością. Lars (Ryan Gosling) jest nietypowym samotnikiem, który mieszka w zaadaptowanym garażu nieopodal swojego rodzinnego domu. W tym ostatnim ma za sąsiadów swojego brata Gusa (Paul Schneider) i jego bardzo rodzinną żonę Karin (Emily Mortimer). Urocza dziewczyna stara się pomoc głównemu bohaterowi, którego uważa za nieszczęśliwego odludka. Po części wini swojego męża za sytuację, w której tkwi jego dziwaczny brat i nie może zrozumieć dlaczego jest on wobec niego tak obojętny. Postanawia wprowadzić Larsa do życia, które prowadzą wraz z Gusem. Niezliczone ilości zaproszeń na kolację nie przynoszą jednak upragnionego skutku. Pewnego dnia Lars niespodziewanie pragnie zaprezentować bliskim swoją towarzyszkę. 






 Bianka okazuje się nietypową kobietą. Pomimo idealnych kształtów, prezencji i nieocenionej prezentacji jej osoby przez Larsa, Gus i Karin pozostają sceptyczni i zaskoczeni. Pochodząca z tropików wybranka Larsa jest jednak w pewnym niebezpieczeństwie. Bohaterowie decydują się na wizytę u miejscowej lekarki, która ma przywrócić zdrowie Biance. Albo - jak chcieliby tego Gus i Karin - Larsowi. Bianka jest bowiem plastikową lalką, którą główny bohater zamówił przez Internet. Podążając za poradą Dagmar ( w tej roli nieoceniona Patricia Clarkson, która emanuje niesamowitym spokojem i opanowaniem) przyjmują nietuzinkowego gościa do rodziny. Obdarzają Biankę zainteresowaniem, ubierają, rozmawiają, jedzą, a nawet kąpią ją w zapachowych olejkach. W organizowanie życie miłości Larsa angażuje się całe miasteczko. Wszystko po to, aby zbliżyć się do głównego bohatera. Jedni zrobią to, aby ulżyć mu w cierpieniu i samotności, inni z dobrej zabawy i gwarantowanej rozrywki, a jeszcze inni z miłości do Boga. Znajdą się też tacy, którzy zrobią to dla Larsa z prawdziwej miłości. 
 Film Gillespiego jest obrazem nietypowego dorastania, bo nieco opóźnionego i nie w czasie. Choć kto powiedział, że na coś kiedykolwiek może być za późno? Tą właśnie zasadą wydają się kierować mieszkańcy miasteczka, którego tajemniczą częścią jest wycofany Lars zakochany po uszy w plastikowej Biance. Nieco abstrakcyjny obraz przyprawia o uśmiech i parę łez. Abstrakcyjny ponieważ ciężko jest sobie wyobrazić podobną reakcję lokalnej społeczności na miejscowego wariata. No! Chyba, że w Ameryce! Dla wszystkich, którzy sądzą, że Gosling to nic więcej jak tani amant.

 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...