Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

sobota, 13 kwietnia 2013

Imagine

Źródło: www.cinema3d.pl
   Niezwykle ciężko jest wyobrazić sobie życie niewidomego. Zazwyczaj nawet nie pragniemy o tym myśleć, jak gdyby nie chcąc sprowadzać na siebie złej wróżby. Cieszmy się z tego, że możemy przypatrywać się rozkwitającym powoli w parkach krokusom, omiatać wzrokiem nieśmiało wypełniające się ludźmi błonia, a nawet dostawać wytrzeszczu na widok wszędzie obłapującej się i oblizującej każdej wiosny młodzieży. Za nic w świecie, nie chcielibyśmy stracić możliwości obserwowania świata. To jeden z naszych największych lęków. Co jednak jeśli to ci, którym pan Bóg poskąpił wzorku mają większą wyobraźnię i widzą paradoksalnie świat piękniejszy od tego, w którym żyjemy? Co jeśli nasza radość jest niczym w porównaniu do radości niewidomego na wiadomość o tym, że poprawnie rozszyfrował fruwające w powietrzu dźwięki i ułożył sobie w głowie najpiękniejszy z najpiękniejszych obraz? O tym opowiada właśnie najnowszy film Andrzeja Jakimowskiego Imagine.

   Ian (Edward Hogg) jest niewidomy, lecz pomimo tego nie traktuje swojej wady jako ostatecznego nieszczęścia. Chce czerpać z życia garściami i żyć jak inni. Nie posługuje się laską. Przez lata opanował taki tryb życia, który pozwolił mu pozostać anonimowym wśród wiecznie omiatającego wszystko wzorkiem tłumu. Jako kontrowersyjny nauczyciel wyrusza do Lizbony, gdzie zaoferowano mu pracę w ośrodku dla niewidomych. Ian ma uczyć przebywające tam dzieci poruszania się w świecie, w którym wszystko widziane jest jedynie oczami wyobraźni. Buńczuczny Anglik nie do końca zyskuje zaufanie swoich podopiecznych, które czując jak świetnie porusza się bez laski, nie wierzą mu w jego kalectwo. Niedługo po przyjeździe poznaje także Evę ( Alexandra Maria Lara), która dotychczasowo chowała się w ośrodku przed światem. Gdy między dwojgiem na dobre zaczyna powoli rozkwitać niewinne uczucie, Ian stanie przed pewnymi wyzwaniami, które mogą go kosztować utratę cennej posady. 

Ian (E. Hogg) podczas lekcji ze swoimi podopiecznymi (www.tiff.net)
   Imagine jest filmem bardzo delikatnym i absolutnie powolnym. Fabuła zahacza leniwie o najważniejsze dla widza wątki, nie wskazując jednocześnie jak cała historia może się w ogóle skończyć. Choć w pewnym momencie możemy poczuć się znużeni takim tempem, reżyser nie pozwala nam na długo pozostać w tym stanie, pokazując na ekranie wyczynowo poruszających się po mieście bez laski bohaterów. Trudno jest wówczas wysiedzieć w fotelu i nie krzyknąć ukradkiem "uważaj" lub chociaż nie machnąć ze zdenerwowania ręką, chcąc jak gdyby odgonić zbliżających się do krawędzi Iana, Evę lub Serrano (Melchior Derouet). To niezapomniane momenty. Główny bohater budzi w nas dwojakie uczucia - w jednej chwili jesteśmy pełni współczucia dla jego kalectwa, a za chwilę możemy już tego żałować i pomstować na jego nieodpowiedzialność i niepotrzebną zupełnie brawurę. Jest zatem "jakiś" i to jest w nim najpiękniejsze. Imagine uczy nas wyostrzania innych niż wzrok zmysłów. Zupełnie nieświadomie zaczynamy nie tylko słyszeć różne dźwięki, ale i słuchać całego przekazu. Uczymy się wraz z bohaterami interpretowania świata, w którym oni poruszają się po omacku. Po wyjściu z kina tak naprawdę trudno jest uwierzyć, że nie jesteśmy częścią grupy, która przed chwilą miała lekcje na zalanym słońcem lizbońskim podwórku. Całe piękno filmu, jego przekaz i istotność dociera do nas dopiero po opuszczeniu kinowej sali. Dopiero wtedy dochodzi do nas, że choć nie byliśmy w stanie tego odgadnąć podczas seansu, wyobraziliśmy sobie wraz z bohaterami ich własny świat. Absolutnie piękny, choć w bardzo nieoczywisty sposób film.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...