Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

czwartek, 3 stycznia 2013

Pociąg do Darjeeling

Źródło: www.wesanderson.wikia.com
    Zaczyna się od ulubionego smoczka, a później misia i lalki. Gdy podrastamy, potrafimy powiedzieć jaki przedmiot szkolny najbardziej przypada nam gustu i w co najczęściej lubimy się bawić. Potem przychodzi pora na ulubione postaci. Wyliczamy bajkowych bohaterów, muzyków, sportowców, w końcu i reżyserów. I o ile z tymi wcześniejszymi faworytami nie miałam nigdy problemu, tak do tego ostatniego rodzaju podchodziłam bardzo sceptycznie. Ale stało się. Wpadłam jak śliwka w kompot i zakochałam się w Wesie Andersonie, który urzekł mnie ostatnio oglądanym Pociągiem do Darjeeling.

    Za scenariusz do filmu odpowiedzialny jest nie tylko sam reżyser,  ale i Jason Schwartzman (odtwórca roli Jacka L. Whitmana) oraz Roman Coppola.  Wspólnie postanowili, że historia, którą stworzą będzie do granic możliwości odzwierciedlała ich życie. Trzej panowie udali się zatem w podróż do Indii i czerpiąc ze swoich doświadczeń powoli zaczęli komponować niepowtarzalny i bardzo osobisty scenariusz. Właściwie wszystko, co przydarza się filmowym braciom Whitman, oprócz kupna śmiertelnie jadowitego węża, spotkało bezpośrednio któregoś z twórców. A jeśli nawet nie przed napisaniem scenariusza to w trakcie pracy nad nim, bo Schwartzman, Anderson i Coppola zdecydowali się na bieżąco wchodzić w role szalonych braci i testować wszystkie pomysły na sobie. Deklaracje autorów scenariusza sprowokowały pytania o duchową przemianę, którą mogła wywołać potencjalnie w ich życiu podróż do Indii. Anderson przyznaje,że choć nie doznał oświecenia, którego uporczywie poszukują bohaterowie jego filmu, nie jest w stanie pomyśleć o podobnej wyprawie, która w większy sposób wpłynęłaby na jego życie.

Anderson, Schwartzman i Coppola (www.blogs.indiewire.com)
   Zatem w pociągu do Darjeeling spotykają się trzej bracia. Francis (Owen Wilson), Peter (Adrien Brody) oraz Jack L. Whitman (Jason Schwartzman). Całą tajemniczą podróż organizuje ten pierwszy. Ma nadzieję na to, że w trakcie pobytu w Indiach bracia zbliżą się do siebie i odnowią porzucone niegdyś niedbale więzi. Nie wyjawia jednak prawdziwego celu ich wyprawy, bo wie, że z zaufaniem wobec siebie wszyscy trzej są na bakier. Tego samego zdania są pozostali dwaj bracia, którzy w obawie przed reprymendami najstarszego, wyjawiają sobie osobiste sekrety, prosząc tym samym o dyskrecję swojego spowiednika. Na próżno jednak oczywiście. Na jaw wychodzi coraz więcej skrywanych uraz, które trudno jest przedyskutować na spokojnie. Ostatecznie Whitmanowie robią w pociągu taki rajwach, że z hukiem wylatują z niego na najbliższej stacji. W tym czasie dostrzegają, że warto byłoby się w końcu dogadać, choć przygody, które ich spotykają, nie sprzyjają pojednaniu. Oprócz jednej, bardzo znaczącej.

Plakat Hotelu Chevalier (shakinghandsmedia.blogspot.com)
    Mający swoją premierę we wrześniu 2007 r. film Andersona nie przypadł do gustu wszystkim gościom 64- go festiwalu filmowego w Wenecji. Krytycy zarzucili reżyserowi, że jest nieoryginalny w porównaniu z innymi propozycjami z dorobku. Sam Anderson zauważył, że taka interpretacja jest dopuszczalna, a on sam nie będzie jej negował. Za najważniejszy motyw filmu uznał Indie, a dopatrywanie się związków z pozostałymi jego dziełami wskazał jako bezcelowe, gdyż nie stanowią swojego uzupełnienia, czy tym bardziej kontynuacji. Przynajmniej w początkowym zamierzeniu. Jednak jeżeli ktoś koniecznie pragnie się doszukać powiązań z innymi filmami to zanim wsiądzie do pociągu do Darjeeling, Anderson zaprasza go do pokoju Hotelu Chevalier, w którym w niedwuznacznej sytuacji odnajdzie Jacka i jego byłą dziewczynę (Natalie Portman). Ten krótkometrażowy film można potraktować jako prolog do Pociągu do Darjeeling. Jest przejmujący, lecz oczywiście nieco dziwny.

   Pociąg do Darjeeling na pewno nie jest dla każdego. Ręczę jednak za to, że jeśli choć jeden film Andersona przypadnie komuś do gustu to będzie to miłość od pierwszego wejrzenia. W prędkim czasie pochłonie się cały dorobek reżysera i z wypiekami na twarzy będzie się czekało na więcej. Pociąg do Darjeeling jest pomysłem bardzo oryginalnym i utrzymanym w przeuroczym, cudacznym klimacie. Jest zabawny, lecz w bardzo specyficzny, właściwy dla reżysera sposób. To film, który z pewnością miło się wspomina i dobrze jest do niego wrócić w pochmurny, nieprzyjemny dzień, gdyż absolutnie pozytywnie nastraja do życia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...