Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

środa, 21 listopada 2012

Mój rower

Źródło: www.film.wp.pl
    Mój rower w reżyserii Piotra Trzaskalskiego i Wojciecha Lepianki to kolejna tegoroczna propozycja, którą od paru tygodni lansuje jedna z naszych rodzimych stacji telewizyjnych. Zupełnie chyba niepotrzebnie, gdyż film potrafi się sam wybronić, a zachwalanie go na ekranie telewizora po 15 razy dziennie może przynieść odwrotny do oczekiwanego efekt. Film ujmuje przede wszystkim prostotą przekazu, lekkością fabuły i znakomitymi dialogami, choć nad pewnymi zabiegami dokonanymi przez reżyserów można trochę pokręcić nosem. Twórcy Mojego roweru porywają się bowiem na temat utarty i po stokroć wałkowany, nie wprowadzając oczekiwanej z początku świeżości ujęcia i nowego spojrzenia na relacje męsko-męskie.

    Oś fabularna filmu kręci się wokół trzech postaci - Włodzimierza Starnawskiego (Michał Urbaniak), jego syna Pawła (Artur Żmijewski) oraz wnuka, Maćka (Krzysztof Chodorowski). Szybko okazuje się, że trzej panowie nie mają ze sobą za wiele wspólnego, a pretekstów do rozmowy nieustannie brakuje. Niespodziewanie pojawia się jednak problem, gdy Włodzimierz trafia do szpitala, a przybyli na miejsce Paweł i Maciek dowiadują się, że babcia tego ostatniego postanowiła w końcu utrzeć nosa swojemu mężowi i zostawić go raz na zawsze. Nie mogąc się z tym pogodzić, Paweł planuje odnalezienie matki i przemówienie jej do rozsądku. Cała trójka (wraz z niecierpiącym samotności psem Włodzimierza, Kolesiem) wyrusza więc na wielkie poszukiwanie Barbary (Anna Nehrebecka). Prędko okazuje się jednak, że nie będzie to takie proste. W zapomnianej przez Boga miejscowości letniskowej, bohaterowie będą musieli wspólnie zmierzyć się z paroma przygodami. Przyjdzie im rozmawiać, wspólnie spędzać czas i zastanawiać się nad mniej lub bardziej poważnymi sprawami. Odnalezienie matki Pawła schodzi więc jak gdyby na drugi plan, a całą trójkę pochłoną frasunki zgoła bardziej przyziemne. Okaże się wkrótce, że bardzo zbliżą do siebie bohaterów.

Źródło: www.students.pl
    Wybranie się na Mój rower do kina nie będzie złym pomysłem. To czas dobrze spędzony, bo przede wszystkim mile i wydaje się mądrze. Choć obraz w żadnej mierze nie ujmuje tematu na nowo, a widz może mieć wrażenie, że reżyserom zależy tyko i wyłącznie na pogłębianiu w nim rozczulenia, to jednak nie stanowi typowej, polskiej wydmuszki filmowej. W obronie Mojego roweru podnoszą się głosy o świetnych i błyskotliwych dialogach (przede wszystkim pomiędzy Pawłem i jego synem) i trafnym doborze aktorów. Urbaniak, Żmijewski i Chodorowski stają na wysokości zadania i wypadają nad wyraz prawdziwie. Stanowią na tyle dobrze zgrane trio, że o innej obsadzie nawet nie przychodzi nikomu pomyśleć.
Choć Mój rower balansuje na granicy hitu i kitu to jednak nie można o nim wydać jednoznacznej opinii. Film podzielić można jak gdyby na dwie części, z której ta pierwsza wypada o wiele lepiej od końcowych ujęć. Można odnieść wrażenie, że reżyserom pomysłowości wystarczyło tylko na pierwsze fragmenty obrazu. Później zabrakło wspomnianej świeżości i tego czegoś, co sprawiłoby, że film zostanie nam na długo w pamięci. W tym wypadku zostanie jednak tylko na parę chwil, lecz w towarzystwie bardzo dobrego wrażenia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...