Podglądania powstają jako najlepszy sposób wypełnienia wolnego czasu. Sprawdzę, czy pisanie o filmach może przynieść tyle samo radości, co oglądanie ich. W polityce, a więc w tym, co studiuję nie znajduję nic z filmowego charakteru. Oczywiście poza abstrakcyjnością i paskudnymi charakterami.

czwartek, 7 czerwca 2012

Elizabethtown


To jeden z najprzyjemniejszych filmów jakie widziałam. I choć nazwisko Orlando Blooma, który został obsadzony w Elizabethtown w głównej roli, może z początku odstraszyć to jednak warto sięgnąć po ten film. Klasyczna komedia romantyczna Camerona Crowe'a pozwala na chwilę zrelaksować się i odpocząć. Ten, kto z zapałem śledzi setne powtórki takich hitów jak Zatańcz ze mną, czy Polowanie na druhny na pewno się nie zawiedzie.




Drew (Orlando Bloom) został właśnie zwolniony z pracy przez swojego szefa (Alec Baldwin). W trybie natychmiastowym, bo jego innowacyjny projekt przyprawił firmę o nie lada kłopoty finansowe. Chwilę później rzuca go dziewczyna (Jessica Biel). Załamany chłopak nie wie co ma dalej począć i to właśnie wtedy zaczynają rodzić się jego najgłupsze pomysły. Realizowanie jednego z nich przerywa telefon od siostry. Drew dowiaduje się właśnie, że odszedł jego ojciec i musi zająć się zorganizowaniem pogrzebu. Cóż, planowane na ten wieczór samobójstwo będzie musiał odłożyć na inny termin.




Główny bohater wyrusza na dniach w przeciwną podróż, której celem jest dotarcie do Elizabethtown. To w tym prowincjonalnym miasteczku mieszka poróżniona z matką Drew (Susan Sarandon) rodzina ojca. Kiedy dociera tam w pocie czoła po stoczeniu nierównej walki z drogą 60 B jest przerażony. Po raz pierwszy widzi bowiem tamtejszych krewnych, którzy konsekwentnie zaduszają go swoją gościnnością i wspominkami. Na domiar złego matka z siostrą praktycznie co chwilę wydzwaniają do nieszczęśnika i informują go na bieżąco o postępującym szaleństwie tej pierwszej. Jedyne, czego pragnie zagubiony Drew to ucieczka przed całym zamieszaniem. Staje się to możliwe dzięki pogodnej stewardesie (Kirsten Dunst), którą Drew poznał podczas lotu samolotem. To dzięki niej uda się mu przeżyć najdziwniejsze i najbardziej intensywne momenty swojego życia, których szalony bieg zakończy sentymentalna podróż z ojcem sam na sam.



Elizabethtown to ciepła i pogodna historia, którą doceni każdy, kto choć trochę lubuje się w komediach romantycznych. Reżyser umiejętnie miesza wątki komediowe z dramatycznymi tak, aby całość smakowała na tyle lekko i przyjemnie, że widz umieści ją wśród przepisów wypróbowanych na każdą okazję. Film jest bezpretensjonalną wariacją na temat skomplikowanych relacji rodzinnych i odnajdywania miłości w najmniej odpowiednich momentach. Crowe'owi udaje się stworzyć dobry, wielowątkowy obraz, który nie odstrasza przesadyzmem i infantylnością. Zachęca ścieżką dźwiękową. Taki ot, na rozweselenie i poprawę nastroju.
 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...