Źródło: www.movieposterdb.com |
The perks... przenosi widza do Pittsburga, gdzie w jednym z całkiem zwyczajnych liceów uczy się główny bohater, Charlie (Logan Lerman). Właśnie stanął na nogi po poważnej chorobie i z całą świadomością tego, co go czeka rusza do szkoły w pierwsze dni nauki. Obiecuje sobie, że tego roku, zakręci się wokół rówieśników i odnajdzie tę jedyną, prawdziwą i najlepszą pod słońcem grupkę przyjaciół. Okazuje się jednak, że jak zwykle - łatwiej jest pomyśleć niż zrobić. Charlie porzuca więc wszelkie nadzieje na normalną przyjaźń i postanawia przeczekać ten czas bez niej w jakimś bezpiecznym miejscu, gdzie nikt nie będzie zwracał na niego uwagi. W amerykańskim liceum jednak nic nie zginie i prędko po tym jak Charlie zdecydował się wycofać, poznaje Sam (Emma Watson), Patrick'a (Ezra Miller), Mary Elizabeth (Mae Whitman) i pozostałych uczniów, na których tak długo przecież oczekiwał.
M. Whitman, L. Lerman, E. Waton, E. Miller, E. Wilhelmi (www.popcornaddiction.com) |
Nie będę ukrywać, że od filmu Chbosky'ego oczekiwałam o wiele więcej niż mi on dał w rzeczywistości. Nie znaczy to jednak, że uważam go za zły. Momentami jest po prostu odrobinę nieciekawy, a fabuła ciągnie się leniwie bez wyraźnego punktu zaczepienia. To jednak naprawdę nic, bo gdy na film popatrzy się z dystansem, wręcz chce się go polecać jako niezawodny sposób na miłe spędzenie wieczoru. Tak jak główny bohater kocham The Smiths i moją ulubioną piosenką zespołu jest również Asleep. Wobec takiego faktu przecież nie można przejść obojętnie. Kocham też Heros David'a Bowie'go, więc dlatego powiedzenie w moim przypadku wyraźnego NIE The perks... byłoby po prostu oszustwem. No i ten Ezra Miller! Absolutnie powalający na kolana, fantastyczny i przekomiczny. Nie mogłabym pomyśleć o bardziej idealnym wyborze na postać Patrick'a. Zatem po tych średnio obiektywnych "ochach i achach" należy zaznaczyć, że film Chbosky'ego spodoba się każdemu, kto lubi wracać wspomnieniami do liceum, a patrzenie na młodych i szalonych uczniów sprawia mu frajdę i przywołuje w głowie najpiękniejsze wspomnienia. Obejrzenie The perks... z pewnością przyniesie wiele relaksu, odrobinę zaciekawi, na chwileczkę uśpi, ale tylko po to, żeby później wywołać parę łez i przebijający się przez nie nieśmiało uśmiech. Takie tam niegroźne high school story.
długo czekałam na "The Perks...", byłam bardzo ciekawa, jak poradzą sobie młodzi aktorzy [Ezra dał radę! :)] i czy naprawdę wyjdzie coś tak fajnego, jak się zapowiada.
OdpowiedzUsuńprzyznam, że spędziłam z tym filmem naprawdę miły wieczór, wzruszyła mnie cała ta historia - Charlie, jego przyjaciele, cała otoczka muzyczna [jak oni, tacy alternatywni outsiderzy, mogli nie znać Bowiego?! to dla mnie największa zagadka filmu]. nie jest to film wybitny, wstrząsający i nie wiadomo jak oryginalny, ale, ostatecznie, wzbudza uśmiech. :) bardzo chciałabym przeczytać książkę.
Nie wiem jak mogli nie wiedzieć o Bowiem :D Nie mam zielonego pojęcia! Ja niedługo też odnajdę książkę:)Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńksiążka jest świetna. czytałam ebooka po ang, bo nie wiedziałam wtedy jeszcze że tłumaczą na pol. polecam, lepsza niż film.
UsuńFilm też jest niczego sobie :)
OdpowiedzUsuń