|
Urszula Flis w rozmowie z dziennikarką ( kadr filmu Żeby nie bolało) |
Wypada
chyba stwierdzić, że postać kobiety pracującej na wsi kojarzy się
współczesnym przede wszystkim z bohaterkami Chłopów
Reymonta, a więc z Hanką i Jagną. Da się wtenczas już zauważyć,
że o wiele bardziej w pamięć zapadają sylwetki męskie tego
środowiska. Zarówno z literatury, jak i fabuły filmowej. W 1974
roku reżyser Marcel Łoziński popełnił dokument zatytułowany Wizyta, w którym odwiedził dom rodzinny Urszuli Flis. Po
nieco ponad dwudziestu latach powrócił tam i ponownie wtargnął w
życie pracującej na wsi kobiety, której świadome wybory życia w
pojedynkę i bezgranicznego oddania literaturze wzbudziły w
okolicznych śmiech i pogardę dla jej osoby. Powstało wówczas, w
1997 roku Żeby nie bolało. Doskonały film dokumentalny,
którego bohaterka świadomie zagrała na nosie tradycji polskiej
wsi. Wiele tracąc i jednocześnie zyskując.
W
początkowych fragmentach Żeby nie
bolało, reżyser przywołuje całość sfilmowanej ponad
dwadzieścia lat wcześniej Wizyty. Powstaje dzięki temu obraz
pełny i zrozumiały dla widza. Łoziński przedstawia postać
Urszuli Flis, z którą wywiady przeprowadzają niejednocześnie dwie
znane dziennikarki ze stolicy. Sylwetkę kobiety przybliżają
widzowi także okoliczni zainteresowani, o których opinię prosi w
„Wizycie” dziennikarka. Już na wstępie wiadomo więc, że
Urszula jest osobą budzącą kontrowersje. Sama dziewczyna zbywa to
jednak uśmiechem, zapewniając, że każda wieś musi mieć swojego
dziwaka.
Flisówna
nie wpisuje się w schemat kobiety pracującej na wsi. Po pierwsze
nie ma męża, ani nawet na miejsce takiego kandydata. Myśli o tym,
że nie poradzi sobie bez niego na gospodarstwie nie zaprzątają
dziewczynie głowy. Przeczuwający jakby nadchodzącą katastrofę
sąsiedzi i pospiesznie wskazują drugą „wadę” Urszuli.
Nieustannie buja w obłokach, w których ramiona porywają ją
kolejni bohaterowie literaccy. Na okrągło siedzi w książkach, co
na wsi jest nie do pomyślenia, ponieważ w opinii okolicznych
Urszula zaniedbuje domowe obowiązki. Sama zainteresowana nie widzi w
tym jednak nic złego i sprytnie ucina wścibskie plotki zaznaczając,
że podczas pracy nie można myśleć tylko i wyłącznie o sprawach
przyziemnych.
Pierwsza
wizyta Łozińskiego w domu Flisów pokazuje zderzenie dwóch
światów. Jeden z nich reprezentuje wielkomiastowa dziennikarka,
która usilnie stara się nakłonić Urszulę do poszerzania swoich
horyzontów we właściwym dla tego miejscu. Namawia dziewczynę nie
wprost do kształcenia się na uniwersytecie. Zdezorientowana Urszula
niechętnie przyjmuje porady. Dziarsko i zdecydowanie zaznacza, że
literatura to jej miłość i sposób na ucieczkę od codzienności.
Czyż uczucie nie osłabłoby gdyby przemierzanie bezkresnych stron
książek stało się rutyną? – zapyta później.
|
Reżyser Marcel Łoziński |
Po
upływie ponad dwudziestu lat Łoziński wraca do wsi, w której
mieszka Urszula. Do przeprowadzenia wywiadu z nią zaprasza
doświadczoną dziennikarkę. Zapyta ją, czy wydarzenia 1989 roku
zmieniły jej życie. Zainteresuje się jej dolą na gospodarstwie.
Zatroszczy się o samotność i o trud dnia codziennego. Sprowokuje
do rozmyślań na temat tego, co być mogło. Na temat tego, co być
może zbyt pochopnie utraciła.
Dwa
połączone ze sobą kontekstowo dokumenty reżysera, a więc Wizyta (1974) i Żeby nie bolało (1998) stanowią do
bólu prawdziwy i przejmujący obraz kobiety na wsi. Nie tej
stereotypowej oczywiście, której ciepły wizerunek widzimy oczami
wyobraźni. W obu filmach niezwykle umiejętnie i mocno nakreślono
portret kobiety, którą wieś postrzega jako dziwadło i
odszczepieńca. Dlaczego? Ponieważ zdecydowała się żyć w
pojedynkę, samodzielnie dbać o gospodarstwo i chorą matkę.
Dlatego, że uciekała od otaczającej ją codzienności w książki,
wypełniając wolne chwile błogim bujaniem w obłokach. Reżyser w
sposób znakomity, bo wielowątkowy, przedstawia zatwardziałość
polskiej tradycji. I tę jedną, która chciałaby wyjść jej
naprzeciw.
Jak można popełnić dokument? Popełnić można samobójstwo, ale dokument...?
OdpowiedzUsuń:) Okazuje się, że popełnić można wiele rzeczy jednak.
OdpowiedzUsuńNiesamowity, wzruszający obraz. Kocham ten film i Panią Urszulę. Porusza najczulsze struny mojej duszy.
OdpowiedzUsuń